I znowu diver…

Całe szczęście, że bloga prowadzimy we dwóch i oprócz moich recenzji pojawiają się też recenzje Tomka bo chyba nikt już by nie czytał tych moich monotematycznych wpisów gdyby nie pojawiały się dla zróżnicowania jego wpisy na temat brzydkich zegarków 😉
Od jakiegoś czasu chodziła za mną chęć zakupu divera z białą tarczą – tak dla odmiany bo ciągle trzymałem się zegarków w ciemnej kolorystyce. Problem z takim zegarkiem jest taki, że większość wygląda dla mnie jakoś mdle i bez wyrazu więc ze względu na moje jak zwykle spore wymagania wybór nie był zbyt duży.  Na moim radarze były 3 zegarki (dokładnie w takiej kolejności chęci posiadania) :

Fortis B-42

Doxa Shark

NTH Santa Cruz

(zdjęcia pożyczone z czeluści internetu)

Fortis zawładnął moim umysłem, ale zegarek ten nie jest już produkowany i żeby go kupić trzeba długo i intensywnie szukać jednocześnie mając nadzieję, że w końcu gdzieś się pojawi. Więc czekam…

Ponieważ akurat kolega z KMZiZ wystawił NTH na sprzedaż to korzystając z okazji postanowiłem odhaczyć chociaż jeden zegarek z tej listy.

 

NTH – Amerykański mikrobrand garściami czerpiący z gotowych designów

NTH oraz Lew&Huey są marką należąca do firmy Janis Trading Company (to trochę skomplikowane, Janis Trading Company sprzedaje zegarki NTH oraz Lew&Huey lecz sama nie produkuje zegarków). O ile Lew&Huey produkuje zegarki z własnym designem o tyle NTH nie jest jakimś objawieniem w świecie zegarkowym. Nie do końca przemawia do mnie sposób w jaki tworzą  swoje zegarki – w dużej mierze kopiują design zegarków znanych marek jak Rolex, Tudor czy Sinn.  Faktem jednak jest, że NTH cieszy się już dość mocną pozycją na rynku zegarkowych mikrobrandów oraz  uznaniem swoich klientów głównie dzięki solidnemu wykonaniu i szerokiej sieci sprzedaży z porządnym serwisem. Dla mnie ich zegarek jest na pewno przejściowy, nieważne jak dobrze byłby wykonany zawsze mam w głowie myśl „co zrobię gdy kiedyś spotkam kogoś z prawdziwym Rolexem samemu mając na ręce taki homage”.

Myśleliście kiedyś o tym w ten sposób?

 

Pudełko

Z zewnątrz biała, kartonowa okładka a w niej wykonane z ekoskóry płaskie, rozsuwane etui. Spoko sprawa… dobrze zabezpiecza zegarek w podróży i nie zajmuje dużo miejsca w szafie. W środku etui posiada miękką, delikatną dla zegarka wyściółkę. Oprócz zegarka jest w nim jeszcze biała karta gwarancyjna NTH. Takie rozwiązania lubię 🙂

Koperta

Koperta ze stali nierdzewnej o szerokości 40mm i 48mm gługośc lug-to-lug jest ładnie oszlifowana – po bokach i od góry jest szczotkowana a przejścia między płaszczyznami jest polerowane. Ale najważniejszym wymiarem w tym zegarku jest grubość koperty która wynosi tylko 11,5mm… 11,5mm w zegarku z WR300m i nakładanymi indeksami. Jestem pod wrażeniem!

Pod wrażeniem była też moja żona która gdy zobaczyła zegarek na mojej ręce powiedziała „a co to za babski zegarek?” (no dobra nie powiedziała babski tylko użyła słowa które wiąże się z elementem napędowym roweru ale którego ze względu na poprawność polityczną tu nie napiszę;) ) a gdy zapytałem „bo co? Bo biały?” odpowiedziała – „nie, taki cienki jakiś, to kwarc?”. Koperta jest naprawdę cienka, zegarek na ręce wygląda nawet na niższy niż to co wskazywałyby wymiary. Świetnie leży na ręce, zegarek jest bardzo wygodny w codziennym użytkowaniu, dzięki swojej wysokości mniej haczy o rękawy ubrania.

Uszy są przewiercone na wylot w celu ułatwienia ściągnięcia bransolety i ewentualnej zmiany pasków.
Wkręcana, sygnowana koronka jest duża i przyjemnie się nią operuje. Koperta nie posiada osłony koronki więc jest ona mocno wyeksponowana. Logo NTH na koronce jest wypełniona masą luminescencyjną – taki zabieg jest coraz częściej stosowany przez mikrobrandy.

Mechanizm

Zegarek napędza japoński mechanizm Miyota 9015. Ze wszystkich najpopularniejszych Japońskich mechanizmów które są montowane w zegarkach mikrobrandów, ten werk lubię najbardziej. Mechanizm ten jest trwały, niezawodny, dosyć dokładny i co najważniejsze…cienki. Gdyby w zegarku siedziało Seiko NH35 to na pewno byłby on wyższy o conajmniej 2mm. Ponieważ jest to mechanizm automatyczny z naciągiem jednokierunkowym to potrafi wahnik rozpędzając się do dużej prędkości potrafi narobić hałasu jeśli gwałtowniej ruszymy zegarkiem.. już kiedyś o tym wspominałem, mi to nie przeszkadza. Miyota 9015 posiada 42h rezerwę chodu, stop sekundę oraz można dokręcać sprężynę z poziomu koronki. Częstotliwość pracy tego mechanizmu wynosi 8 uderzeń na sekundę. To naprawdę solidny Japoński werk. Mechanizm robi +10s dziennie.

Bezel

Stalowy bezel posiada stalową wkładkę w kolorze niebieskim. Indeksy na bezelu są wypełnione żółtą lumą.  Bardzo podoba mi się kolor bezela i sposób w jaki odbija on światło. Stalowy bezel ma jednak swoje wady – może się porysować, chociaż mój egzemplarz (kupiłem zegarek używany) posiada już ryski na kopercie a bezel wygląda jak nowy… nie wiem czy to kwestia szczęścia czy bezel jest w jakiś sposób zabezpieczony dodatkowo przed zarysowaniami. Ale jak to zazwyczaj w życiu bywa – coś za coś, takiego koloru bezela nie da się uzyskać ani z ceramiki ani z szafiru. Z profilu bezel również prezentuje się dosyć ładnie, nacięcia są klasyczne a sam bezel nie za duży i nie za mały, wysokością jest dobrze dopasowany do koperty. Bezel pracuje bardzo dobrze, nie ma żadnych luzów  a opór stawiany przez niego jest idealny – nie za duży, nie za mały.

Tarcza

Biała tarcza na swojej powierzchni posiada wzór gofra (tudzież wafla), poza tym nie ma żadnego dodatkowego efektu w stylu sunburst czy coś podobnego, po prostu zwykły biały mat, światło odbija w podobny sposób jak kartka papieru. Generalnie tarcza przypomina mi papier ozdobny z którego czasami są zrobione kartki na ślub itd. To fajny efekt, niby prosta tarcza ale jednak ma w sobie coś więcej.

Stalowe indeksy w środku są wypełnione lumą w kolorze… no właśnie, jaki to kolor? Mój męski umysł nie potrafi znaleźć dla niego odpowiedniej nazwy, jest to kolor starej lumy po angielsku nazywa się to „old radium”. Kolor ten fajnie komponuje się z niebieskim bezelem oraz niebieskimi oznaczeniami minutowymi.  Układu oraz kształtu indeksów nie trzeba nikomu tłumaczyć – jest to układ znany z Rolexa Submarinera. Wskazówki również żywcem wyjęte z Rolexa są dobrze wykonane, odbijają światło tak jak indeksy – no nie mam się czego przyczepić (poza skopiowanym designem oczywiście).
Zastanawia mnie okienko daty… po 1 jest dziwnym miejscu – między indeksem 4 i 5 godziny.
Po 2 jest małe i okrągłe, no i w końcu po 3 jest to po prostu wycięcie w tarczy bez żadnej ramki. Ponieważ tło datownika jest białe, ale w innym odcieniu niż tarcza, potęguje to efekt o którym pisałem wcześniej, czyli tego, że tarcza wygląda jak kartka ozdobnego papieru a okienko daty jest dziurką w tej kartce 🙂
Z jednej strony nie wiem kto wpadł na pomysł takiego umieszczenia datownika a z drugiej patrząc na układ na tarczy oraz tego jak musi pod tarczą przebiegać obręcz z cyframi to nie wiem gdzie indziej miałby się on znaleźć. Powiedzmy że, byłoby to do zaakceptowania gdyby nie fakt, że okienko datownika nie znajduje się idealnie na środku pomiędzy indeksami a jest umiejscowione bliżej godziny 5 – wygląda to tak jakby ktoś wziął igłę, zamknął oczy i na chybił trafił wbił ją w projekt tarczy ze słowami „a okienko daty zrobimy tu”. Na szczęście datownik jest tak mały, że na pierwszy rzut oka nawet go nie widać.

Od góry tarczę przykrywa szafirowe szkło z wewnętrznym antyrefleksem. Szkiełko jest minimalnie wypukłe co pozytywnie wpływa na sposób w jaki światło gra indeksami i wskazówkami w tym zegarku. Efekt końcowy jest bardzo fajny, podoba mi się zestawienie kolorów w tym zegarku oraz to że zmiany oświetlenia nie działają na tarczę a jedynie na indeksy, wskazówki i bezel.

Dekiel

Tu w zasadzie nie mam co pisać. Dekiel jest bardzo prosty – na deklu znajdziemy tylko logo producenta oraz standardowe informacje o zegarku.

Bransoleta

To chyba najsłabszy punkt tego zegarka. Bransoleta o szerokości 20mm przy uszach zwęża się do 18mm przy zapięciu. Jest wykonana z pełnych ogniw ale jest cienka i sprawia wrażenie blaszanej. Jakość szlifów też szału nie robi.
Bransoleta jest skręcana za pomocą śrub, zapięcie bransolety to najprostszy zatrzask z mikroregulacją. Odpina i zapina się je łatwo, ale nie lubię tego typu zapięć – wymagają więcej uwagi przy zakładaniu bo oprócz zwykłego zatrzaśnięcia trzeba jeszcze docisnąć blaszkę która przykrywa zatrzask. Ta blaszka w praktyce oprócz wydłużenia procesu zakładania i ściągania zegarka nic nie daje bo bez problemu mogę otworzyć zapięcie bez uprzedniego odciągania jej – po prostu naciskając przyciski po bokach. Blaszka wtedy sama się podniesie przy okazji rysując zapięcie…
Niemniej zegarek na tej bransolecie nosi się bardzo wygodnie.

Podsumowanie

Na stronie Janis Trading Company nowego NTH Santa Cruz można było kupić za około 2 400zł (nie wiem jaka cena była np. w przedsprzedaży), obecnie używany zegarek można nabyć za około 1500-2000zł i za tą cenę jest to po prostu porządnie wykonany zegarek który od masy innych zegarków bazujących na stylistyce Rolexa wyróżnia się jedynie (i aż) grubością koperty i kolorystyką. Jeśli zegarek podoba się komuś wizualnie to na pewno nie zawiedzie się na jakości jego wykonania i ogólnym wrażeniu jakie robi. Zegarek ma swój vintage-owy klimat z nutą współczesności i gdyby tylko dodali do niego jeszcze choć trochę od siebie to zostałby ze mną na dłużej bo naprawdę lubię na niego zerkać 😉

Konrad

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *