Najładniejsza współczesna wersja zegarka typu pilot

Tak pomyślałem jakiś czas temu i za każdym razem kiedy widziałem zdjęcie tego zegarka przychodziło mi to do głowy. Chciałem zobaczyć go na żywo i dzięki uprzejmości Peter Kožára – właściciela marki Biatec, który zgodził się przysłać mi używany egzemplarz na dwutygodniowy test. Nie kupiłbym tego zegarka dla siebie, ale bardzo podoba mi się inny projekt firmy Biatec,  który obecnie jest w przedsprzedaży – diver Leviathan. Możliwość przetestowania innego ich zegarka jest dla mnie okazją, by odpowiedzieć na pytanie „czy kupić sobie divera marki Biatec”.

Biatec – nietypowy Microbrand…

Nietypowy bo ze Słowacji. O ile każde z większych Państw Europejskich posiada swoje firmy produkujące zegarki, to w przypadku tych małych nie jest to już tak oczywiste. Biatec posiada w swojej ofercie jedynie 4 modele zegarków, z czego jeden jeszcze nie jest dostępny w oficjalnej sprzedaży. Poszczególne modele zegarków tej firmy, choć zdecydowanie różnią się od siebie stylem, to łączy je jeden wspólny mianownik; wszystkie ich zegarki są na ten sam sposób ładne. Rzadko spotykam firmy produkujące zegarki, które mają tak mocno ugruntowany własny styl, widoczny w każdym modelu.

Pudełko

Pod względem wrażenia jakie robi, pudełko Biatec-a przebiło wszystkie pudełka jakie dotychczas miałem. Szeroki, czarny kartonik o grubej fakturze a w nim również podłużna, laminowana skrzynka w kolorze czarnym, ze złotym logo i zawisami w kolorze złotym wygląda bardzo ekskluzywnie. W środku znajduje się miejsce na sam zegarek, wygląda on w niej niczym prawdziwe trofeum. Skrzynka jest ciężka i ładnie pachnie. Wypełnienie w skrzynce jest przyjemne w dotyku i również robi świetne wrażenie.

Koperta

Jest wykonana ze stali nierdzewnej i ma 40mm szerokości bez koronki , prawie 13mm grubości i 48mm długości od ucha do ucha. W teorii wymiary są bardzo bezpieczne, bo 40mm koperta będzie pasować na większość nadgarstków, ale pierwsze co rzuca się w oczy to wysokość koperty. Trzynaście milimetrów  nie jest grubością przerażającą – miałem niejeden grubszy zegarek (nawet 16mm) – ale w tym zegarku, ze względu na mniejszą szerokość koperty oraz fakt w jaki sposób jest ona zaprojektowana, wydaje się to niezwykle dużo. Boki koperty są całkowicie proste, nie ma żadnych zwężeń, ani od góry, ani od dołu, a nakładana luneta zwęża się tylko pod lekkim kątem, więc wygląda to dosyć „klockowato”, szczególnie, że zegarek nosi się na skórzanym pasku (bransoleta w tym przypadku nie wchodzi w grę).

Sama koperta wykonana jest bardzo starannie; szlify są ładne i równe – boki są szczotkowane a luneta polerowana. Między uszami zegarek posiada wkręconą na dwie śruby, polerowaną blaszkę z wygrawerowanym numerem( nie wiem czy jest to numer limitacji, nie mogę znaleźć takiej informacji na stronie producenta), wygląda to bardzo ciekawie i pasuje do całości koncepcji koperty. Długie, proste uszy są polerowane od góry a po bokach szczotkowane. To jeden z niewielu zegarków jakie widziałem, w którym obróbka między uszami nie odbiega jakościowo od wykończenia na bokach koperty – świadczy to o dużej staranności jaką włożono w wykonanie koperty.

Właśnie przez te proste uszy zegarek leży na moim nadgarstku tragicznie. Miałem ten sam problem w przypadku zegarka Vratislavia Conceptum Pro Militari i Eposa 3390 – koperta nie jest za duża ale kształt uszu powoduje, że zegarek sam układa się w górnej części mojego nadgarstka i uszy od góry wręcz wystają poza nadgarstek. Wiąże się to też ze słabym komfortem noszenia, szczególnie w przypadku zegarków na pasku. Zegarki z takimi uszami po prostu nie są dla mnie i po kilku godzinach noszenia ich, pierwszą rzeczą o jakiej myślę po powrocie do domu to „ściągnąć zegarek”.

Zakręcana koronka w kształcie diamentu jest bardzo duża a na czubku posiada grawerowane logo firmy – logo jest bardzo wyraźne i jak na koronkę, głęboko wyryte w metalu. Operuje się nią bardzo łatwo i bez problemu ustawia czas.  Zegarek posiada wodoodporność na poziomie 100m więc bez przeszkód można z nim pływać i co dla mnie ważne – myć pod bieżącą wodą (często to robię z zegarkami z WR powyżej 100m , szczególnie latem gdy ręka mocno się poci a w powietrzu unosi się więcej kurzu).

Mechanizm

I tutaj jest bardzo nietypowo… w zegarku został zastosowany mechanizm Eterna 3901a. Biatec nie poszedł na łatwiznę i zamiast standardowo stosowanych przez microbrandy mechanizmów Ety lub Sellity, dogadali się z Eterną i użyli ich inhausowego mechanizm z 65 godzinną rezerwą chodu. Takie rozwiązanie ma swoje plusy, jeśli odłożymy go w piątek wieczorem do pudełka w pełni naładowany zegarek to w poniedziałek rano zakładając go z powrotem na rękę, nadal będzie działał i nie trzeba będzie go ustawiać. Kosztem tego jest grubość tego mechanizmu, to zapewne on w głównej mierze stoi za wysokością koperty w tym zegarku. Mechanizm pracuje z częstotliwością 28 800 wibracji na godzinę, posiada stop sekundę i możliwość dokręcania  koronki. Mój egzemplarz robi średnio +6 sekund na dzień co uważam za zadowalający wynik . Użycie tego mechanizmu w tym zegarku, pomimo tego, że pogrubia on kopertę uważam za ogromny plus, ponieważ znacznie wyróżnia to ten model spośród masy microbrandowych zegarków dostępnych na rynku.

Tarcza

Przechodzimy więc od elementu który jest najbardziej charakterystyczny w zegarkach firmy Biatec. Tarcza w kolorze czarnym jest soczysta i połyskująca jakby farba była na niej nałożona wiele razy. Szafirowe szkło które przykrywa zegarek od góry, posiada podwójny antyrefleks (wewnętrzny i zewnętrzny) który w połączeniu z tarczą daje niesamowite efekty wizualne. Dzięki temu zegarek wygląda bardzo ekskluzywnie, i nawet laik spostrzeże na pierwszy rzut oka, że jest to produkt premium.

Podwójny antyrefleks to kolejny odważny krok zrobiony w przypadku tego modelu. Rzadko który producent zegarków decyduje się na zastosowanie zewnętrznej powłoki antyrefleksyjnej na szkle, ponieważ krążą opinie jakoby taka powłoka łatwo się rysowała… i jest to po części prawdą – taka powłoka może się porysować, ale nie jest to takie łatwe jak ludziom się wydaje.  Poza tym nawet jeśli szkło będzie miało już za kilka(naście?) lat większą ilość rys na powłoce, to można je po prostu spolerować całkowicie. W najgorszym wypadku będziemy mieli więc zegarek taki jak setki innych, czyli tylko z wewnętrznym antyrefleksem. Na ten moment można się jednak cieszyć świetną przejrzystością szkła i ciekawym wyglądem tarczy pod różnymi kątami.

Model Corsair stylistyką nawiązuje do zegarków typu pilot, więc jak na pilota przystało posiada duże indeksy w postaci cyfr arabskich. W tym przypadku indeksy posiadają złote ramki , w środku wypełnione masą luminescencyjną BGW-9 która w ciemności świeci na niebiesko. Indeksy są nakładane, ładnie odstają od tarczy i są perfekcyjnie wykonane. Indeks godziny 12 tak jak większość pilotów ma postać trójkąta z dwiema kropkami obok górnego wierzchołka. Poniżej indeksu 12 znajduje się logo producenta namalowane białą farbą, w dolnej części tarczy natomiast znajdziemy złoty napis z nazwą modelu – „Corsair”. Na całkowicie zewnętrznej części tarczy znajduje się podziałka minutowa która na myśl przywodzi tory kolejowe.

Wersja która była mi użyczona posiada małą sekundę w lewej części tarczy – subtarcza sekundnika znajduje się w wgłębieniu tarczy i posiada okrągłe ryflowania. Na jej obrzeżach znajdują się indeksy sekundowe. Tarcza pomimo tego, że posiada stosunkowo dużo elementów nadal wygląda czysto i czytelnie, czyli tak jak powinno być w przypadku zegarka typu pilot.

Wskazówki również posiadają kolor złoty i przywodzą mi na myśl wskazówki z dużych zegarów znajdujących się na kościołach i ratuszach. Tak jak indeksy w środku są wypełnione masą luminescencyjną BGW-9 świecącą na niebiesko. A skoro jesteśmy już przy lumie, to zegarek w ciemności świeci przyzwoicie, producent nie oszczędzał na ilości masy, ale jak to wspominam w recenzjach za każdym razem przy okazji tego koloru lumy – słabnie szybciej niż zielona luma i nie daje takiego efektu.

Tarcza jest zdecydowanie najmocniejszym punktem tego zegarka, wszystkie jej elementy począwszy od indeksów, wskazówek po napisy są bardzo soczyste i wyraźne… bije od niej niesamowita jakość wykonania którą możemy zobaczyć tylko w zegarkach z wyższej półki cenowej. To ona sprawia, że można wpatrywać się w nią przez dłuższy czas by po chwili zorientować się, że zapomniało się sprawdzić godziny…

Dekiel

Wkręcany dekiel to stalowy okrąg z szafirowym szkłem w środku. Na stalowym elemencie są wypisane informacje odnośnie zegarka a przez szkło widać pracujący mechanizm oraz wahnik który został zaprojektowany specjalnie dla tego zegarka. Wahnik posiada wizerunek i częściowo kształt śmigieł samolotu i jest dodatkowym smaczkiem tego modelu doskonale wpisującym się w klimat całości.  Bardzo szanuję tego producenta za dopracowanie nawet takiego elementu jakim jest wahnik, uważam, że jeśli zegarek posiada mechanizm automatyczny i przeszklony dekiel to właśnie tak powinno to wyglądać. Sam mechanizm jest zdobiony, a mostki perłowane, ale jak to bywa w przypadku zwykłych automatów, nie ma za bardzo na co patrzeć – mamy za to ciekawy wahnik 😊

Pasek

Zegarek jest dostępny do kupienia z 4 wariantami paska do wyboru. Do mnie dotarła wersja na eleganckim , pogrubianym przy teleskopach, czarnym skórzanym pasku. Osobiście, gdybym sam go kupował, wybrałbym pasek w kolorze brązowym wykonanym z nubuku. Pasek jest miękki i dobrze wykonany ale przez pogrubienie przy uszach jest tam sztywniejszy i powoduje, że efekt złego ułożenia na mojej ręce jeszcze się potęguje… jeśli chodzi o paski skórzane to zdecydowanie preferuję te maksymalnie miękkie i bez pogrubienia. Szczotkowana stalowa klamra posiada wygrawerowane logo Biatec  i jest wykonana równie starannie jak koperta.

Podsumowanie

Nowy Biatec Corsair kosztuje około 6 000 zł i nie da się ukryć że jak na zegarek z microbrandu jest to spora cena ale w moim odczuciu ten zegarek zdecydowanie jest wart tej kwoty. Potwierdza się przy tym moje przypuszczenie, że w przypadku Microbrandów cena rośnie wprost proporcjonalnie do jakości i dostajemy dokładnie to za co płacimy.
Chociaż w czasie testowania zegarka wyszło na jaw, że ze względu na kształt uszu, zegarek nie chce się ułożyć na moim nadgarstku to nadal uważam go za najciekawszą współczesną wariację na temat zegarka typu pilot i gdybym miał go zostawić dla siebie na pewno próbowałbym założyć na niego inne, bardziej miękkie paski bo zegarek bardzo przypadł mi do gustu. Podobają mi się odważne rozwiązania po jakie sięgnął Biatec w tym modelu i projekt jako całość.

 

Odnośnie modelu Leviathan o którym wspomniałem na początku recenzji to cóż… czekam z niecierpliwością na moment gdy będą one już oficjalnie dostępne bo po pierwszym kontakcie z firmą Biatec mam ochotę na więcej 😊

Konrad

I pamiętajcie:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *