Aqua lepsze niż Tico, czyli krótka recenzja Nautilusa od Aquatico

Od kiedy pamiętam, mam problem z podejmowaniem decyzji, jeśli wybór dotyczy więcej niż dwóch rzeczy. Tutaj z pomocą przyszedł sam producent, który wysłał mi do przetestowania wybrany przez siebie model.  Od kiedy pamiętam, mam również słabość  do zegarków typu diver.  Mam kilka wymagań, dotyczących takiego zegarka. Najważniejszym z nich jest ogólny wygląd. Ważnym elementem, dla mnie, jest też rodzaj materiału, z którego wykonana jest wkładka bezela.  Preferuję wkładki z ceramiki, bądź pokryte szkłem szafirowym. W przeciwieństwie do  malowanych aluminiowych bezeli, możemy być spokojni o to, że zegarek zachowa swą estetykę na długo. Ważna jest też jakość wykonania, ale o tym wspomnę za chwilę.
Zegarek został wysłany w październiku i musiało napotkać go wiele ciekawych historii, ponieważ jego podróż przypominała Odyseję, po której trafił do mnie na początku stycznia.

Pudełko

Tutaj odeślę Was do recenzji Konrada, gdzie obiektem jego testów był inny model Aquatico —–> klik . Dodam tylko, że moja poduszka jest ładniejsza.

Koperta

Szerokość koperty wynosi 44 mm bez koronki, a jej rozmiar lug to lug ma 53 mm i sprawia wrażenie masywnej, choć przez bezel i wyprofilowane ku dołowi uszy, zegarek nie wydaje się wielki i ma się nijak do 44mm JR Terrascope, którego posiadam w kolekcji.

Wspomniany bezel jest 120-klikowy, a jego praca jest naprawdę miła w obsłudze. Wydaje mi się, że spośród wszystkich modeli Aquatico, które miałem w ręku (modele Konrada), bezel w Nautilusie pracuje najlepiej. Bezel jest ładnie wyprofilowany, a jego poprzeczne frezowania wykluczają ślizganie się po nim palców, podczas obracania. Ceramiczna wkładka jest ciemnoniebieska, a wręcz granatowa, przez co kontrastuje bardzo mocno z wypełnieniami Superluminowy C3. Luma jest równomiernie rozprowadzona, co nie jest standardem w tej półce cenowej. Świeci na zielono i bardzo  intensywnie, po czym słabnie, lecz tak, że nie ma problemu z odczytaniem godziny nad ranem, w zaciemnionym pomieszczeniu. Jedynym minusem, związanym z wkładką bezela, który zauważyłem po kilku dniach jest dość nierówna cyfra „5” przy „50” na bezelu. Jej górna część jest jakby za wąska względem reszty czcionki.

Bardzo pozytywnie zaskoczyło mnie wykończenie koperty. Jest prawie w całości satynowana, lecz górne krawędzie, prowadzone od uszu, zostały delikatnie zaoblone i spolerowane, co jest moim zdaniem fajnym –  przełamującym jednorodną strukturę – pomysłem.

Na godzinie trzeciej znajduje się zakręcana koronka z charakterystycznym delfinem, osadzona w metalowej wypustce, będącej ochroną przed mechanicznymi uszkodzeniami, które mogłyby wynikać  z uderzenia tą częścią koperty. Koronkę obsługuje się komfortowo, niemały wpływ ma na to wielkość tejże, a także odpowiednio wyprofilowane frezy. Po przeciwległej stronie znajdziemy automatyczny zawór helowy, który staje się powoli standardem w zegarkach powyżej 300M.

Dekielek jest pełny, stalowy, zakręcany i opisany. Na samym środku znajduje się znane już nam logo firmy.
Zegarek nie jest przesadnie gruby, jeśli weźmiemy pod uwagę jego wodoszczelność 500M. Wysokość koperty wynosi 14,5 mm, co jest dla mnie akceptowalnym wynikiem. Nie odstaje on zbytnio od nadgarstka.

Mechanizm

Sercem zegarka jest mechanizm Seiko NH-35. Jest to mechanizm dość często spotykany w mikrobrandach, ponieważ jest on stosunkowo tani, o dość prostej konstrukcji a przy tym niezwykle wytrzymały. Posiada cechy, które  każdy współczesny mechanizm posiadać powinien – stop sekunda, datownik, dokręcanie z pozycji koronki. W poprzedniej recenzji możecie przeczytać uwagę na temat dokładności tego werku, montowanego przez Aquatico. Mój egzemplarz potwierdza dobre wyregulowanie go w fabryce; odchyłka dobowa wynosi ok. + 5 sekund na dobę.

Tarcza

Na tarczę spoglądam przez płaskie szkło szafirowe, z bardzo dobrą podwójną warstwą antyrefleksu. Producent nazwał ten model Nautilus II Blue White, co może sugerować, że tarcza zegarka jest biała. Niezupełnie tak jest. Jedynym białym elementem tarczy jest pierścień ze skalą minutową, gdzie dla kontrastu co 5 minut znajdują się liczby w kolorze czerwonym.

Kolor samej tarczy określiłbym jako perłowy. Nie jest na pewno ona biała. Jej struktura przypomina delikatny szlif promienisty, co jest dla mnie atutem, gdyż fajnie się mieni, kiedy spoglądamy na zegarek pod różnymi kątami. Nakładane indeksy są rozmieszczone równo względem bezela i skali minutowej. Zostały wypełnione zieloną Superluminową C3, dlatego możemy być spokojni o jakość świecenia. Nie jest ona może tak mocna jak w moim Breitlingu Steelfishu, ale Aquatico nie ma się czego wstydzić (poniżej porównanie lumy z Eterną Kontiki) . Wskazówki typu sword zostały zmatowione i również  wypełnione tym samym rodzajem lumy.

Ciekawie wygląda dysproporcja między wskazówką minutową a godzinową. Niektórym wskazówka godzinowa może wydawać się zbyt mała, choć nie najmniejszego problemy z odczytaniem godziny. Na końcu wskazówki sekundowej, znajduje się czerwony grot (wypełniony lumą), który wraz z wyżej wspomnianymi liczbami na zewnętrznym ringu i napisem 500M, wprowadza trochę „życia” w odbiór tarczy.

Na godzinie trzeciej znajduje się okienko datownika z ramką. Tło daty jest białe, co wydaje się rozsądnym posunięciem, biorąc pod uwagę odcień tarczy.  Obok datownika producent postarał się, by wcisnąć indeks. Powiem szczerze, że mnie, jako fana luminowy i szukania smaczków, bardzo to ujęło. Cieszą mnie takie pomysły, kiedy je widzę w zegarku za 299 dolarów.

Bransoleta

Większość z Was zapewne wie, że jestem typowym „bransoleciarzem”, stąd mogę dość fachowo wypowiedzieć się na temat tychże. Powierzchnia jest satynowana, a struktura jest identyczna jak ta w kopercie. Sama bransoleta wydaje się być lekka, w porównaniu do koperty i przez myśl przeszło mi, że być może jest z jakiegoś innego stopu niż stal. Porównałem ją jednak z bransoletami Eterny i Breitlinga, po czym okazało się, że to tylko wrażenie 🙂
Szerokość maskownic przy kopercie wynosi 24 mm. Maskownice siedzą w uszach bardzo ciasno, co jest dużym plusem, bo nie jest to oczywistością w modelach innych producentów, których zegarki są kilkukrotnie droższe.

Ogniwa są pełne, skracane poprzez wykręcany pin – wystarczy mały śrubokręcik. Bransoleta zwęża się do 22 mm przy logowanym zapięciu. Zapięcie posiada podwójne zabezpieczenie, a jego elementy są dość masywne, podobne do tych, jakie znajdziemy w zegarkach firmy Deep Blue. Zapięcie posiada mikroregulację aż na 5 otworów, co trochę rekompensuje brak opcjonalnego poszerzenia na piankę do nurkowania.. Przydałoby się trochę bardziej wygodne zapięcie, na przykład typu „motylek”.  Bransoleta jest wygodna w noszeniu i nie powinna stwarzać problemu w codziennym użytkowaniu. Szkoda, że producent nie dostarczył śrubokrętu do skracania w zestawie.  Z drugiej strony, kiedy tylko sobie pomyślę, ile on kosztuje, uwaga na temat dodatkowych gadżetów zamienia się u mnie w uśmiech pod nosem 🙂

 

Podsumowanie

Nautilus drugiej generacji jest kolejnym zegarkiem, który producent przesłał nam do oceny. Po bardzo pozytywnych opiniach Konrada, postanowiłem, że spróbuję znaleźć jakiś słaby punkt w swoim egzemplarzu. Szukałem, oglądałem pod lupą i… No właśnie, czy można zarzucić zegarkowi za niecałe 300 dolarów, że producent nie daje śrubokręcika do regulacji bransolety? Każdy z nas musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy jesteśmy gotowi kosztem przyrządu, albo pięknego pudełka, poświęcić na przykład szafirowe szkiełko na rzecz mineralnego 😉 Kolejny zegarek ze stajni Aquatico udowadnia, że dość mocno rozpychają się w rynku, oferując bardzo dobrą jakość za przyzwoite pieniądze i w tym przypadku dostajemy to, za co zapłaciliśmy. Fajnie, że chłopaki odchodzą powoli od kopiowania modeli znanych marek, a zaczynają realizować swoje, niczego nieudające pomysły.

W przypadku chęci zakupu tego zegarka na stronie Aquatico również możecie skorzystać z kodu zniżkowego obniżającego cenę o 20$ – kod to „KMZIZ”.

Tomek

 

 

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *